Rezygnacja zwykle kojarzy nam się ze stratą, ale czy na pewno?
Dlaczego tak trudno nam odpuszczać i rezygnować? Skąd wiedzieć, kiedy odpuścić, a kiedy dalej próbować? Czy rezygnacja faktycznie oznacza stratę, czy może jednak… szansę?
Dziś postaram się odpowiedzieć na te — nie ukrywajmy — trudne pytania, które myślę, że każdy z nas zadał sobie w życiu choć raz. Temat odpuszczania jest o tyle trudny, że linia pomiędzy zdrowym próbowaniem a tym, motywowanym samooszukiwaniem się może być bardzo cienka i trudna do zauważenia. Jak mówi znany cytat, przypisywany często Albertowi Einsteinowi „Tylko głupiec robi w kółko to samo i oczekuje innych rezultatów.” Trudno się w tym wypadku nie zgodzić, ale po czym poznać, czy nasze wybory faktycznie są błędne? Po czym poznać, czy przysłowiowa gra jest warta świeczki? Kiedy już zrezygnować, a kiedy jeszcze próbować? I w końcu skąd wiedzieć, kiedy odpuścić?
Psychologia rezygnacji
Rezygnacja i odpuszczanie najczęściej kojarzą nam się ze stratą. Kiedy przychodzi nam podjąć decyzję, związaną ze zrezygnowaniem z czegoś ważnego, nierzadko pojawia się ból. To dlatego, że cierpienie jest naturalną reakcją na stratę. A im większe przywiązanie do obiektu rezygnacji, tym większą stratę odczuwamy.
Często widać to na przykładzie toksycznych relacji dwojga ludzi. Z reguły chociaż jedna osoba w takiej relacji wie — bądź podświadomie czuje — że ta jej szkodzi. Nie czuje się w niej dobrze. Być może nawet bardzo cierpi. Przywiązanie do drugiego człowieka może być jednak tak duże, że przyćmiewa odczuwane cierpienie. Człowiek nierzadko woli cierpieć z powodu toksyczności takiej relacji, niż całkowicie z niej zrezygnować.
Rezygnować jest nam ciężko, ponieważ poczucie straty jest jednym z najtrudniejszych możliwych do zaakceptowania powodów cierpienia. Wolimy najzwyczajniej „cierpieć i kogoś mieć”, niż „cierpieć i nie mieć nikogo”. Podświadomie wybieramy mniejsze dla siebie zło.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że każda relacja jet inna i dochodzi tutaj jeszcze wiele innych czynników, takich jak miłość czy przywiązanie. Dlatego nie jest łatwo nam odpuszczać relacje, szczególnie te bliskie. To bardzo trudne dla wielu osób i uwierz mi, że dobrze wiem, o czym mówię. W moim życiu byłem w wielu toksycznych relacjach i nie mówię tutaj tylko o związkach, ale również o rodzinie. „Jak mogę myśleć o rezygnacji z relacji z kimś, kogo kocham?”. To pytanie, które niestety zadaje sobie zbyt wielu ludzi.
Innym przykładem podobnego przywiązania może być nasza ścieżka zawodowa. Kryzys przychodzi szczególnie często u osób, które dopada wypalenie zawodowe, ale nie tylko. Osoby, które najzwyczajniej znudziły się wykonywanym zawodem, też mogą dobrze wiedzieć, o czym mówię. Obecna praca jest przecież pewna, bezpieczna i robisz w niej to, co już potrafisz. I pomimo że możesz jej szczerze nienawidzić — jeśli nie potrafisz odpuścić i zrezygnować, na rzecz wymarzonego zawodu i własnego dobra — będziesz w cierpieniu, po cichu wykonywał pracę, której nie lubisz. A wszystko to przez strach i brak wiary w siebie.
Umiejętność odpuszczania, a przyzwyczajenia i nawyki mentalne
Kiedy nie potrafisz z czegoś zrezygnować czy odpuścić, zauważ, że odpowiedzialne są za to pewne myśli. To myśli, które mogą mówić Ci „lepiej jeszcze spróbować, teraz już na pewno nam się ułoży”, „nie mogę go zostawić, wtedy będę okropna”, „nie poradzę sobie, nie mam nawet co szukać nowej pracy” czy „potrafię tylko to, nie znam się na niczym innym”. To nic innego, jak nasze wewnętrzne, blokujące przekonania i niewspierające nawyki mentalne. I to właśnie one są najczęstszą przyczyną naszego strachu przed rezygnacją.
To nasze przekonania bardziej lub mniej, ale zawsze one — kształtują nasze działania. To one są odpowiedzialne za to, że nie potrafimy lub nie chcemy z czegoś zrezygnować.
Jeśli uważasz się za niepewnego siebie, nieatrakcyjnego, niewartego jakiegokolwiek partnera, możesz tkwić latami w toksycznej relacji, która Cię niszczy, tylko dlatego, że boisz się samotności. Kiedy nie wierzysz, że jesteś w stanie poradzić sobie na rynku ze swoimi obecnymi kompetencjami, możesz latami tkwić w pracy, której nienawidzisz. Jeśli jesteś przekonany, że powinno się mieć tylko jedną pracę na całe życie (to dosyć częsty nawyk mentalny pokolenia moich dziadków 🙂 ) albo jeden życiowy cel, który nigdy nie ma prawa się zmienić („bo wtedy cały dotychczasowy wysiłek pójdzie na marne”), to będziesz po prostu nieszczęśliwy.
A kiedy podejmujesz się czynności, które nie są zgodne z Tobą i których głęboko wewnątrz siebie w ogóle nie pragniesz — TO jest dopiero marnowanie swojego wysiłku, energii i czasu. Wyobraź sobie, że nagle zdajesz sobie sprawę, że to, co robiłeś, przez ostatnie 30 lat Twojej kariery, to tak naprawdę nie Twój cel. Tak naprawdę nie tego pragniesz w życiu. Czy nie byłoby prościej zdać sobie sprawę już teraz z błędnego wyboru i w tym momencie zmienić kierunek rozwoju? Wiele osób zdaje sobie z tego sprawę po wielu latach i niektórzy żałują, że stało się to tak późno. Inni jednak odżywają i rozkwitają na nowo. Nowa pasja i zmiana pracy są dla nich wejściem w nowe życie.
Zawsze jednak ten cykl rozpoczyna się od otwartości na zmianę. Dlatego przyjrzyj się swoim przekonaniom i zauważ te, które Cię blokują. Zidentyfikuj swoje niewspierające myśli i ich przyczynę. O tym, jak skutecznie zmieniać swoje przekonania pisałem więcej w artykule Przekonania, czyli jak rozpocząć wewnętrzną przemianę? i jeśli czujesz, że temat przekonań może dotyczyć Ciebie, zachęcam Cię do przeczytania go. Każdy nawyk myślowy związany jest z przekonaniami i to na nich powinieneś się skupić w pierwszej kolejności.
Wątpliwości, a umiejętność rezygnacji
Za każdą rezygnacją mogą stać również większe bądź mniejsze wątpliwości. To całkowicie naturalne, bo chodzi przecież o wybory, których konsekwencje czasem odbijają się na całym Twoim życiu. To nic złego. Wątpliwości są w porządku. Pamiętaj jednak, że one również mają swoją przyczynę.
Wątpliwości pojawiają się, kiedy Twoja intuicja czuje, że coś jest nie tak. Już samo pojawienie się ich, powinno być dla Ciebie sygnałem alarmowym. Kiedy wątpliwości związane z relacją, z życiowym celem czy z czymkolwiek innym zapukają do Twoich drzwi, pamiętaj, żeby nie zamiatać ich pod dywan. To bardzo częsty błąd, ponieważ zwykle wolimy nie dopuszczać do siebie myśli, że być może będziemy musieli z czegoś zrezygnować albo podjąć ważną życiowo decyzję.
Kiedy poczujesz wątpliwości, przyjmij za fakt, że one istnieją, a następnie zastanów się, z czym są związane. Być może powiązane są z Twoimi potrzebami, które nie zostają zaspokojone w prawidłowy sposób. Być może czujesz, że droga, którą wybrałeś kilka lat temu, nie do końca jest w tej chwili właściwa. Nie bój się przyznać przed sobą tego otwarcie. Jeśli tego nie zrobisz, bardzo możliwe, że wątpliwości pozostaną z Tobą i będą dręczyły Cię, aż nie podejmiesz w końcu potrzebnej decyzji.
Być może jest to tylko sygnał, który mówi Ci, że warto się nad czymś zastanowić, coś doprecyzować. Jeśli czujesz, że wątpliwości związane z Twoim partnerem rosną na sile, może warto z nim o tym porozmawiać? Przedstawić swoje odczucia i obawy, uargumentować je? Być może wtedy właśnie te wątpliwości znikną? A jeśli nie, to może faktycznie nie jest relacja dla Ciebie? I to też jest w porządku, bo nie każdy nasz wybór musi być koniecznie tym właściwym.
Skąd wiedzieć, kiedy odpuścić? Słuchaj intuicji.
Na pytanie „Kiedy odpuścić?” nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. A to dlatego, że każda sytuacja jest inna i nikt nie będzie w stanie nigdy powiedzieć Ci, co konkretnie należy zrobić. Możesz oczywiście poradzić się swojego przyjaciela, rodzica, a nawet terapeuty, ale uświadom sobie, że w ten sposób zrzucasz tylko odpowiedzialność za swoje życie na innych. To bardzo wygodne, bo konsekwencje decyzji też spadają wtedy z Twoich barków. Istnieje pewna zasadnicza różnica pomiędzy zwyczajnym proszeniem kogoś o wyrażenie opinii a ślepym kierowaniem się nią i urzeczywistnianiem jej. To bardzo wygodne, bo pozbawia Cię odpowiedzialności za własne życie.
Istnieje jednak jedna uniwersalna zasada, którą polecam Ci się kierować. Jedna zasada, która sprawdza się w codziennym życiu. Podążaj za swoją intuicją. Twoja intuicja zawsze czuje, co jest dla Ciebie najlepsze.
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może brzmieć to zbyt prosto i banalnie, ale to najlepsze, co możesz usłyszeć, gdy nie wiesz, kiedy odpuścić. Intuicja jest najlepszym kompasem, który wie, czego aktualnie potrzebujesz. To najlepszy drogowskaz, który kieruje Cię we właściwą stronę. I nie ważne, czy nazwiemy to intuicją, instynktem czy podświadomością. Ważne, że to istnieje i działa.
Kiedy logika i intuicja podpowiadają Ci, żeby rozpocząć dwa zupełnie inne kierunki studiów, zawsze wybierz głos tej drugiej. To ona kieruje się Twoimi pasjami, potrzebami i wewnętrznymi pragnieniami. Uważaj jednak, żeby nie rzucać się też od razu na głęboką wodę, ślepo ufając intuicji.
Kiedy instynkt podpowiada Ci, żeby zmienić pracę, a logika mówi, żeby zostać w obecnej, bo masz jeszcze do spłacenia kredyt, zastanów się poważnie, jak możesz mieć przysłowiowe ciastko i zjeść ciastko. Może warto na jakiś czas spróbować pracy po godzinach w wymarzonym zawodzie? Albo chociaż spróbować dostać się na staż, żeby się sprawdzić? Spłacisz wtedy szybciej kredyt, sprawdzisz, czy to faktycznie „ta” praca, a jednocześnie zostaniesz w starej, bezpiecznej. Możliwości jest sporo, ważne jednak, aby decyzje podejmować z rozsądkiem.
Ćwiczenie (10 min):
- Jeśli nie wiesz, kiedy odpuścić, usiądź w ciszy i posłuchaj spokojnie swojej intuicji.
- Rozpoznasz ją, jako „wewnętrzne uczucie”, które nakazuje Ci zachować się w określony sposób. Nie pomyl jej z wewnętrznym krytykiem, czyli głosem, który mówi Ci „nie dasz rady”, „to bez sensu”, „nie nadajesz się”. Intuicja to nie głos, a stan, uczucie, które podpowiada Ci, aby zachować się w określony sposób.
- Podejmij decyzję (albo zaplanuj jej podjęcie), którą podpowiada Ci intuicja i sprawdź, jak teraz się czujesz. Jeśli była to właściwa decyzja, na pewno poczujesz coś, co można określić jako „wewnętrzną ulgę” i poczucie właściwej decyzji.
- Jeśli nie wiesz, jaką decyzję podjąć daj sobie czas. Nie podejmuj pochopnych decyzji, jeśli nie czujesz się w nich pewnie. Twoja intuicja potrzebuje czasami poukładać sobie pewne sprawy, zanim będzie gotowa na podjęcie ostatecznej decyzji.
Podążanie za intuicją jest jedynym słusznym kierunkowskazem, kiedy nie wiesz, czy i kiedy odpuścić. Bardzo długo zajęło mi zrozumienie tego. Podjąłem przez to kilka błędnych decyzji, których nie żałuję, choć dziś podjąłbym pewnie inne. Na szczęście już wiem, że zdecydowanie warto ufać swoim wewnętrznym, naturalnie wbudowanym kompasom 🙂
Zauważyłem również, że intuicję da się wypracować. To znaczy, im częściej jej słuchasz i podążasz za nią, z tym większą pewnością podejmujesz kolejne decyzje, które Ci nasuwa. W ten sposób zyskujesz potężnego sprzymierzeńca, który kieruje Twoimi decyzjami w życiu i pomaga Ci najlepiej, jak potrafi.
Jest jak przyjaciel, który dobrze Cię zna i wie, czego chcesz, pragniesz i potrzebujesz. Jest jak wewnętrzny głos, który mówi Ci, kiedy odpuścić. Wystarczy tylko się w niego wsłuchać. I co najlepsze, mówi Ci o tym otwarcie, z miłością i wsparciem — niczym najlepszy przyjaciel.
Przez 3 lata naszego związku mój partner(59 lat) początkowo po sprzeczce przestawał się do mnie odzywać i ignorował jakby mnie wogole nie było. Zaczęło się od 2,3 dni potem kilkanaście. Skończyło się na tym że zaczął się wyprowadzać. Nie rozmawiał ze mną, nie potrafił się pokłócić i pogodzić tylko się pakował i wyprowadzał. Za każdym razem jego smsy to prawie jak napisanie książki z żalem za to co zrobił i przysięganie ze więcej się to nie powtórzy. Kolejny raz że już dosięgnął dna, że czarna dziura że przepaść i za każdym razem ze wie ile mi wyrządził krzywdy. Wiedział że nie wybaczę więc zaczął chodzić na terapię i znów pozwoliłam… terapia trwała koło 4 miesięcy i prosiłam o kontynuowanie ale …. poprosił mnie o rękę 9 miesięcy temu …. i znów mnie zostawił ….
Sylwia,
Czy patrzysz w przyszłość? Czy widzisz życie bez tej osoby? Proponuję skupić się na szansach i możliwościach, bo lęk przed odejściem często wiąże się z nadmiernym skupianiem się na drugiej osobie.
Pozdrawiam,
Dawid
Wiem że powinnam odejść bo to już skończona znajomość ale nie potrafię tego zaakceptować
Kiedy niszczy, to już nie warto, a należy odpuścić.
Trzymam kciuki za Ciebie! 😉
Wiem, że powinnam odpuścić, bo chyba tylko to mi zostało. Już to niszczy od środka… 😔
Nie znam oczywiście szczegółów Twojej sytuacji, ale postaram się doradzić na ile jestem w stanie. To co od razu rzuca mi się w oczy: Przede wszystkim to nie Ty masz problem z siostrami męża, ale one ze sobą. Kiedy ktoś ma silną potrzebę krytyki, a wręcz obrażania czy poniżania innych, wynika to z – że tak to delikatnie nazwę – niezbyt zdrowej relacji z samym sobą. Twoją rolą w tej sytuacji jest postawienie jasnej granicy. To, że ktoś ma problem ze sobą, nie uprawnia go do wylewania swoich frustracji na innych. Każdy ma odpowiedzialność za siebie, za swoje zachowanie i za swoje decyzje, więc bezprawne krytykowanie innych jest łamaniem granic. Tak samo w drugą stronę, pozwalanie na takie zachowania i bierność wobec nich, też nie jest w porządku. W jaki sposób zrobić to najlepiej, niestety Ci nie odpowiem, natomiast myślę, że warto w tym wypadku porozmawiać z mężem, bo to jego rolą jest stanięcie w Twojej obronie. To Ciebie wybrał na partnerkę życia, podjął tę decyzję świadomie i inni powinni to zaakceptować, niezależnie od tego czy to pochwalają czy też nie. Czy nie krzywdzisz męża odpuszczeniem kontaktu z jego siostrami? Absolutnie. A skoro sytuacja wygląda w sposób, który przedstawiłaś, to mąż powinien zrozumieć, że jest ona dla Ciebie krzywdząca. Jak pisałem wyżej, powinien okazać Ci wsparcie, wstawić się za Tobą i doprowadzić co najmniej do neutralnych relacji (między innymi na uroczystościach). Jeśli druga strona nie potrafi tego zrozumieć, to niestety, ale wykracza to już poza Twoje możliwości. I to właśnie jest miejsce na odpuszczenie relacji.
Trzymam kciuki 🙂
A kiedy odpuścić relację? Czy to tylko tak proste jak słuchanie swojej intuicji? Mam problem z siostrami mojego męża:jest w nich wiele biernej agresji, dzwoniły wielokrotnie do niego, oburzone, co też wstawiam na Facebooku, wielokrotnie rzucały komentarzami nasyconymi bierną agresją, np. „Taki magister to teraz nic takiego, 2 tysiące się płaci i się ma” (autentyczny komentarz gdy skończyłam studia),jedna cieszyła się i kibicowała mojej teściowej gdy ta powiedziała mi że „mogę się pakować i wy.. ać jak mi nie pasuje” (mieszkamy wspólnie z tesciami), takich przykładów jest mnóstwo, nie mam i nie chcę mieć kontaktu z siostrami mojego męża, czy mam do tego prawo? Czy nie krzywdzę męża? Co ze świętami i rodzinnymi uroczystościami?
Laura, cieszę się, że wpis dał Ci wartość 🙂 Trzymam za Ciebie kciuki!
Jak zwykle w punkt. Ja odwróciłam się od mojej intuicji, z myślą że jeszcze dwa lata pomęczę się na studiach, z perspektywą na zawód, który chcę wykonywać 😉 a Twoje ćwiczenie jeszcze bardziej mnie w tym uświadomiło 🙂